Od kilku dni chodzę sobie pracować i uczyć się :) Na szóstą rano. Na sześć godzin. I wiecie co? Jest super zabawa! Uczę się szyć skórzane torebki i saszetki na przemysłowej maszynie, wiecie, na takiej, co jak za mocno pedał wdusisz to robi WZIUUMMMMMMM! ;) A skóra błędów nie wybacza, oj nie. Nadzorujący mnie fachowcy mówią, że jest w miarę ok, na moje oko takie dobre 3 z plusem :) Nie mam szybkości, ale to przychodzi z czasem. Poza tym poznaję tajniki technologii, kolejność czynności i dowiaduję się wielu istotnych w procesie produkcji informacji, które okazują się genialnie proste! I może właśnie dlatego tak ciężko samemu na nie wpaść. I cieszę się każdym zajęciem jakie dostaję, bo jest nowe, ciekawe, pouczające i przydatne również w moim "fachu". Nawet pierwsze samodzielne nawinięcie nici na bębenek na przemysłowej nawijarce ucieszyło mnie jak lizak dzieciaka :D Nienormalna baba jakaś, nie? Cieszy się tym, że pracuje :D Cóż, każdy ma taki świat, jaki widzi, ja widzę du...