Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2014

Zagadka i średniowieczne mroki

Zagadka: Część ciała, zaczyna się na D, ma 4 litery i potrafi nieźle boleć ;) Zwłaszcza po intensywnej pracy. Rozwiązanie dla ciekawych pod koniec postu ;p Obiecałam pokazać, co mnie tak absorbuje, że nie mam czasu "taczki załadować". To proszę, rzućcie okiem: Większości z was te fotki powiedzą mało lub wręcz nic. Objaśniam, iż są to średniowieczne rekonstrukcje sakiew (nie pamiętam z jakiego konkretnie wieku) skażone Mrokiem * i kolorami raczej mało spotykanymi w tamtych czasach :D Sakwy są w stanie świeżo pozszyciowym, znaczy jeszcze na lewej stronie, z nie pozawiązywanymi uchami do pasków i bez rzemyków. Te większe są w kompletnym stanie surowym. To jest tak zwana "masa". Rekonstrukcjami zajmuje się Dobry Znajomy zwany Miśkiem. My dostajemy pokrojone i skompletowane sakwy robiące ilość. On w tym czasie rzeźbi pięknotki bardzo bliskie oryginałom, które pojedynczo są warte tyle co z 10 takich z moich fotek. Albo i więcej. Nie mam zdjęcia najnowszej

Zaszywam się!

I bynajmniej nie chodzi tu o "wszywkę" ;P Ten tydzień jestem po prostu ZAWALONA ROBOTĄ! Znajomy rekonstruktor jak zwykle przed wyjazdem na imprezę zarzucił nas skrojonymi sakwami z epoki średniowiecza do pozszywania w całość - NA WCZORAJ! Około setki gdzieś tak będzie. Akurat na ten sam tydzień przypadły przenosiny biura koleżanki, z którą współpracuję... Uff! Nie mam innego wyjścia, jak zintensyfikować wysiłki. Nie sprzątam, nie gotuję, piorę jedynie (kocham mój automat! :). Bolą mnie palce, dłonie, plecy, nogi, mam po prostu ZBCC*! Ale ściskam pośladki i się nie poddaję. Połowa sakiew prawie ogarnięta, idzie weekend, będziem szyć, damy radę! A potem padnę na pysk. Albo się zaleję w trupa. Albo jedno i drugie w dowolnej kolejności. ### * Wyjaśniam, iż ZBCC to powszechna choroba, najczęściej diagnozowana przez lekarzy, przyczyny najczęściej sa nieznane. Podejrzewa się podłoże psychiczne, nazwa stanowi skrót od słów: Zajebisty Ból Całego Ciała :D ### A na otarcie łez i

Mad Cat - odsłona druga.

Skórzana torba typu Shopper Bag, duża i pojemna, spokojnie zmieści dokumenty w formacie A4 i wszystko, co kobieta pod ręką mieć zechce. Włącznie z zakupami :) Uszyłam ją już jakiś czas temu, ale nie było sprzyjającego światła i czasu, żeby ją Wam pokazać. Duże uszy do noszenia w ręku lub na ramieniu oraz pasek, żeby można było przewiesić przez ramię. Zewnętrzna kieszeń, na przykład na notes lub kalendarz. W środku dwuczęściowa smycz, dzięki której szybko można wydobyć z torebki klucze, lub to, co akurat uznam za potrzebne do szybkiego znalezienia :) Zapinana na zamek, nic nie wypadnie i nic nie "wpadnie" przez przypadek ;) W środku podszewka z trzema kieszeniami. Niestety zapomniałam "obfocić". Logo :) Torba w całości wykonana przeze mnie całkowicie od podstaw. Cała skrojona i zszyta ręcznie, nitowany jest jedynie pasek na ramię. Skóra bydlęca licowa. Do kompletu powstał też pasek do spodni, w trakcie robienia jest bransoletka. W prz

Określić siebie... czyli jak powstał pomysł na Mad Cat

Bardzo długo trwało, zanim doszłam do tego, czym chcę się zająć. Łapałam milion srok za ogony i, jak to bywa w takich przypadkach, w rękach zostawały mi tylko pojedyncze piórka :) Biżuteria sprzedaje się nadal nieźle, pod warunkiem, że z nią się gdzieś wystawię. Ostatnio też wzrosło zainteresowanie naszymi wyrobami ze skóry. Niestety, doba ma 24 godziny dla wszystkich, dla mnie też i przestałam się wyrabiać w tej normie. Połączyć dbanie o dom, o firmę, o klientów, o faceta i o koty to na serio nie takie proste. Odkryłam, że nie dam rady być w dwóch miejscach na raz! (taki żarcik ;) ) W pewnym momencie przestałam ogarniać to, co się dzieje wokół mnie. Wewnętrzne dysonanse i odmienne poglądy na te same sprawy spowodowały, że na dzień dzisiejszy mamy dość spore zobowiązania do uregulowania. Skutkiem tego oboje musieliśmy poszukać sobie pracy. Nie byłabym jednak sobą, gdybym wolny czas (jak już taki mam) spędzała na czymś oczywistym jak oglądanie filmów, spacery, picie piwka ze znajomym

Wooooohaaaa!!! Wracam!!! :D

Aaale mnie tu nie byyyło!!! Kawał czasu normalnie. Blog zarósł już nie tylko pajęczynami, ale i mchem :D Nic to, trza zakasać rękawki, łopatka, grabelki, nożyk i co tam jeszcze potrzebne i do odświeżania przystąp! Parafrazując przysłowie o miesiącu: Życie - plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata. Namieszało się, namieszało, ale już wraca do normy. Znaczy nic się nie ustabilizowało, za wyjątkiem mojej woli do zmiany na lepsze ;) Niebawem pochwalę się wam, czym głównie postanowiłam zająć się rękodzielniczo. Bo kilka(a nawet kilkanaście) srok za ogon to nawet dla mnie za dużo. Do kolejnego wpisu zatem! Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających do mnie, mimo mojej absencji. Diriee.