Bardzo długo trwało, zanim doszłam do tego, czym chcę się zająć. Łapałam milion srok za ogony i, jak to bywa w takich przypadkach, w rękach zostawały mi tylko pojedyncze piórka :) Biżuteria sprzedaje się nadal nieźle, pod warunkiem, że z nią się gdzieś wystawię. Ostatnio też wzrosło zainteresowanie naszymi wyrobami ze skóry. Niestety, doba ma 24 godziny dla wszystkich, dla mnie też i przestałam się wyrabiać w tej normie. Połączyć dbanie o dom, o firmę, o klientów, o faceta i o koty to na serio nie takie proste. Odkryłam, że nie dam rady być w dwóch miejscach na raz! (taki żarcik ;) ) W pewnym momencie przestałam ogarniać to, co się dzieje wokół mnie. Wewnętrzne dysonanse i odmienne poglądy na te same sprawy spowodowały, że na dzień dzisiejszy mamy dość spore zobowiązania do uregulowania. Skutkiem tego oboje musieliśmy poszukać sobie pracy. Nie byłabym jednak sobą, gdybym wolny czas (jak już taki mam) spędzała na czymś oczywistym jak oglądanie filmów, spacery, picie piwka ze znajomym...